Księcia z
bajki silnego. Mężczyzny, który przekopie jej ogródek, ale nie wie,
jak takiego, co kopie, znaleźć. Takiego, co wykopie dobrze. Solennie
i z efektem, by nie tylko plon był, ale by estetycznie było i owocnie. I żeby koleżankę jedną z drugą zazdrość na tego męża wzięła. Toteż pisze Bosa w gazecie anons, w którym za działki przekopanie oferuje Bosa piwko i babciny przetwór, bo ma.
Toteż piszę jej.
Pani Bosa. Pani
nie może w zamian przetworów babcinych proponować, słoików z konfiturą ze
strychu, piwnicy. Ani nawet piwka. Piwka samego – nie. Pani zanęci kotletem.
Kotleta weźmie na zanętę, ale w panierce takiego. Babcine przetwory i piwko nie
przejdą, ja się obawiam, bez oleju i patelni na sucho. Schabowe zaproponuj. I
kopiec ziemniaków z mizerią. Chłop na pole głodny nie pójdzie. Gotować umiesz? – pytam.
– Gotować nie.
Mówisz, Bosa, że
gotować nie umiesz. Na pytanie, czy babcia też nie, odpowiadasz, że babcia umie
i że w takim układzie leczo dasz chłopu w słoiku, sobie chłopina odgrzeje. A
ja na to, że:
– On nie odgrzeje.
On
nie umie, bo on nie od odgrzewania jest, a od pracowania. Ty odgrzej.
Jak ty odgrzejesz – mówię – lepiej mu będzie wchodziło, smakowało. I ryż. Do leczo koniecznie ryż. Bez ryżu nie
pójdzie. Mówisz, że:
– Strasznie to trudne.
I że sama już lepiej skopiesz tę
działkę. Ale Pani Bosa! – ja na to. To faktycznie trudna sprawa z tymi
mięsczyznami, ale nie poddawaj się, bo niektóre przybytki (mówią na to, że "garmażeria"), oferują ten
kotlet na wagę. Na wagę złota. Dlatego bardzo to, proszę ja ciebie Bosa,
przemyśl. I koniecznie w panierce przemyśl. Na pół talerza koniecznie, na
ziemniaku, na kopcu miękkim, kartoflanym, na maśle. A wtedy…
Wtedy to on się zastanowi może, czy zawita do Niemczy.
Wtedy to on się zastanowi może, czy zawita do Niemczy.