– Mamo, a jak się gotuje zupę?
A mama wzięła się pod boczki, twarz jej uśmiechem pojaśniała i do mnie, że
– No jak, nie wiesz? Normalnie!
I to mnie bardzo, proszę ja ciebie, wkurwiło. Tym bardziej, że ona na mnie tymi swoimi oczami jak na kosmitę patrzyła, śmiejąc się z mojej nieudolności do zupy w twarz. I postanowiłam sobie, że ja już dziękuję. I że o nic pytać jej nie będę. I tak się zaczęło moje gotowanie.
A teraz, gdy już umiem i wiem, wycisza mnie gotowanie.
Wycisza mnie prasowanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz