niedziela, 8 czerwca 2014

Arnoldzie, jesteś taki wielki!

Bywają dni pędzone jak wino. Bywają i takie, którym bliżej do bimbru spod stołu i żadnego grzechu w tym upatrywać nie chcę. Ani podłości losu. W końcu życie takie piękne. Lato idzie, skwary, upały; czoło błyszczące, potliwe. Stąd może leń w dupie. Większy niż zwykle, przez co - jak mawia Wąż - mój "blog umiera śmiercią naturalną".

Z szacunku do Węża i głębokiego (Węża) przekonania o słuszności jego poglądów, kłócić się nie będę. Nie dzisiaj. Ponieważ dzisiaj, za pośrednictwem jutuby, obejrzałam filmik z Arnoldem w roli głównej - w pierwszorzędnej roli ZWYCIĘZCY. I tenże Arnold dał mi dzisiaj do myślenia. 

Arnold jest człowiekiem sukcesu. Sukcesu z zasadami w dodatku. I gdy moja fizyczność wentylem do góry wyleguje się na kanapie i lubieżnie oblizuje ściekającą po brodzie, pierwszą o poranku kawę, ARNOLD GŁOSI:

PODCZAS GDY TY DOBRZE SIĘ BAWISZ, KTOŚ CIĘŻKO PRACUJE. KTOŚ STAJE SIĘ MĄDRZEJSZY I KTOŚ WYGRYWA. PAMIĘTAJ O TYM. LECZ JEŚLI CHCESZ WYGRAĆ, NIE MA ABSOLUTNIE INNEJ DROGI, NIŻ CIĘŻKA, CIĘŻKA PRACA.

To prawda. Pasąc się leniwie na rozbebeszonej kanapie, bawiłam się całkiem nieźle. I gdzie mi tam było do obowiązków. Do PRACY! Lecz gdy tylko ten rosły na dwie szafy, nocną szafkę i regał z zachowanka, umięśniony tembr, jedną ze swych sześciu zasad popieścił mi ucho, poślady me ścisnął ŻAL. A sumienie złapało za gardło. I ten kolejny raz kawa pociekła mi po brodzie, opadając kroplą na poduszkę.  


1 komentarz:

  1. Zdradziłaś co prawda tajemnicę tajemną, ale jakoś postaram się wybaczyć, bo cudne są. :)

    OdpowiedzUsuń